Każdy z nas jest trochę krytykiem, nie każdy teatralnym, ja bądź co bądź też nim nie jestem. Krytykiem teatralnym, rzecz jasna. Lubię wszakże myśleć, a myśląc analizować, przemyśliwać usłyszane czy obejrzane i na tej podstawie wyciągać wnioski, kształtując tym samym swój własny światopogląd i kręgosłup moralny.
Ostatnia sobota zaowocowała pojawieniem się w moim życiorysie, pod jej datą, sztuki teatralnej „1946” w reżyserii Remigiusza Brzyka, która była wystawiana w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Wydarzeniom, stanowiącym kanwę owej sztuki poświęcam niniejszy wpis, któremu nadaję poniekąd enigmatyczny tytuł „Przymus powtarzania”. Poniekąd. Zapraszam do lektury autorskiego artykułu, dotyczącego Pogromu Kieleckiego z lata 1946 roku.
Dla lepszego wyłożenia istoty sprawy należy już na wstępie zaznaczyć, że żydzi porywają i mordują chrześcijańskie dzieci, gdyż ich krew jest koniecznym składnikiem macy – żydowskiego chleba. Mordy dokonywane są w sposób wyszukany i ekstrawagancki, bo jakże inaczej określić turlanie ochrzczonego malucha w beczce, wymoszczonej od środka gwoździami, coby go fachowo i operatywnie na tamten świat posłać, nie roniąc przy tym ani kropli cennego nektaru? Owa czynność dorobiła się nawet swego określenia: żydowski mord rytualny. Pomysłowe bajanie, ale zdecydowanie ową pomysłowość należy chlubnie i zupełnie słusznie przypisać nie bezpośrednio zainteresowanym, tj. żydom, a samym chrześcijanom – rzeczywistym autorom tych wierutnych bzdur.
Każde twierdzenie, zwłaszcza pod postacią tak plugawego oskarżenia, rzuconego wyznawcom Chrystusa, powinno być odpowiednio uzasadnione.
Śpieszę z uzasadnieniem. To będzie petarda. Tak, petarda. Gdyż ta, umiejętnie podrzucona przez żartownisia pod nogi niczego nieświadomej ofiary jego psoty, potrafi wprawić ją w nie lada konfuzję.
Konfunduję więc. Pewne autorstwo tej miejskiej legendy o porywaniu i mordowaniu chrześcijańskich dzieci przypisuję… Piotrowi Skardze. Tak, temu samemu. Znanemu polskiemu jezuicie, piewcy kontrreformacji czasów Zygmunta III Wazy. Bynajmniej nie najpośledniejszy intelektualnie, gdyż dosłużył się stanowiska rektora Kolegium Jezuitów w Wilnie. Czy oby na pewno był nasz Piotr Skarga w pełni władz umysłowych skoro stworzył takiego bubla (link do bubla na dole)? Pozostawiam to ocenie grona moich skromnych czytelników. Tutaj pozwolę sobie zacytować jedynie fragment, co pozwoli zrozumieć istotę chałtury Piotra Skargi, nie marnując cennego czasu na jej pełną analizę. Sam już tytuł tej tandety jest wymowny „Męczeństwo pacholęcia Symona Trydenckiego, od Żydów umęczonego”.
Cytuję.
„[…]Aniel rzecze: Wszystko mamy na to święto, ryby, mięso, ale nam jednej rzeczy nie dostaje. Odpowie Samuel: A czego nie dostaje? Tedy jeden na drugiego wejrzawszy, dali sobie znać, iż im nie dostaje chrześcijańskiej krwi, albo dzieciątka chrześcijańskiego na ofiarę, które oni na wzgardę Chrystusowi Panu naszemu srodze zabijają, gdy mogą, i krew z niego wytoczywszy, przaśnicy z nią używają, aby od smrodu, którym od przyrodzenia śmierdzą, tą krwią chrześcijańską wolni byli. I zowią tę krew Joel, to jest Jubileus.”
Chryste Panie (umyślnie)! Nie wiem coś brał, ale wiedz że cię, Piotrek, dziko sponiewierało.
cdn.
W „ciągudalszymnastąpi” nastąpi opis samego pogromu kieleckiego i wyłożę swą interpretację motywacji jego inicjatorów, zwłaszcza w kryteriach „przymusu powtarzania”, jako behawioralnej reaktywacji doznanych traum i deprywacji.
Będzie petarda. Aj promis.
Ciekawie się tu robi..
OdpowiedzUsuńKielce intrygują.
Ciekawe co dalej.